kalimah.top
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

donatan – budź się كلمات اغاني

Loading...

[zwrotka 1: pezet]
chcemy mieć: niemieckie fury, j-pońskie motocykle
amerykańskie buty i zaliczyć tajską cipkę
mamy: morza i góry, bałtyk i murzasichle
i robimy awantury pijąc wódkę i miód pitny
ze słowiańskiej kultury w sobie mam słowiańską krew
wcale jej nie czuję, ale budzi czasem dziwny zew
i gdy wypiję to robi się patetycznie, krzyczę kocham, czy zabiję
przy czym szlocham albo wyję
moja ekipa bez koszulek, na ulicach śnieg
śpiewamy chórem ”chryzantemy złociste”
kultura i etyka – szybko jakoś znika, gdzieś
choć każdy czuje, że dać w mordę za ojczyznę chce
za tych, co na obczyźnie kielon w górę, zdrowie pij
słowianin, polak, pije, żyje, będzie w mordę bił
gdy tryb biesiadny włącza się, poranek wita klin
stado, gromadny styl nim wpadnie do nas sławny spleen
ukradkiem flaszka drży tu z kolejnym brzaskiem
co inteligentniejszy wie, że zrobiło się przaśnie
literatura, wiedza i kultura w błoto znów
nie lubię w sobie tego gbura, chcę mieć spokój już

[zwrotka 2: donguralesko]
flow z poznania, tu gdzie polańskie plemię
w furach amerykańskich, afrykańskie bębnienie
czuć afgańskie palenie, jemy ormiańskie jedzenie
świata mam szamańskie widzenie
dziś polskie gadanie, stoi wojskiem na scenie
czujesz swojskie dudnienie na j-pońskim systemie?
preferuję starowiejskie leczenie
po przez miejskie brzmienie czuć słowiańskie korzenie
wiązkowy raggam-ffin, niech poleje się stolichnaya
let’s get goofy – wszystkie bandy okoliczne znam
zmieniam oblicza, gra
pierwsi do picia i do bicia
niegdyś nie uświadczysz ich na woronicza, dziś
gadka tajemnicza, jak byś golił hitchc-cka
odpalam zapalniczką blant
walę w ryj, jak kliczko, mam
tą magiczną gadkę specyficzną, swoją publiczność
z nią piję pod tą okoliczność

[zwrotka 3: pih]
to morduje na ulicach!
całuję ziemię przodków
tu po wrogach pozostał popiół
za plecami czuję bezkres betonowych bloków
to duma tak w oczach błyszczy
nie zostawiamy zwłok bliskich na polu bitwy
może kimam głośno jak świnia, ale jestem swój człowiek
mówię wprost, co mi leży na wątrobie
jestem stąd, wiesz z czego te strony słyną
nawet meksyki w stanach wpierdalają nasz bigos
rzadko nosimy zegarki, szczęście mamy częściej niż czasem
gdy jest cisza, my tęsknimy za hałasem
nieraz głową w ścianę, innym razem pestka
wszystko zgodnie z prawem, niekoniecznie w tych kodeksach
zmarszczki na twarzach, jak piętna wypalone na bydlętach
nie chcesz z nami wypić wódki, niech cię broni boska ręka
nie raz styrani, zalani w trupa, bóg jest z nami
poza tym zbyt wielcy by upaść z modlitwą na ustach
idziemy ciemną drogą
tylko nasze kobity tak grzeszą urodą
lewactwo pluje jadem
ciemnogród z lasu, my?
my, to pamięć najlepszych czasów!

tekst – rap g*nius polska

كلمات أغنية عشوائية

اهم الاغاني لهذا الاسبوع

Loading...