tps - mój nałóg كلمات الأغنية
[zwrotka 1: seraf]
o lepszy byt walka – nałóg, zawsze idę pod prąd
na przekór podcinaczom skrzydeł, którzy chapią morda
znowu na mnie gadasz? podbij, nie ma co się czaic
ale potem zmień tematy rozmów, kiedy wodę walisz
jak dragi potrzebny tu zastrzyk gotówki
w 26-600 nikt nie lubi chodzić pusty
nie to, żebym był pazerny, muszę mieć pieniądze
by rodzinie było dobrze i by związać koniec z końcem
częściej świeci słońce, jak wszystko się układa
tysiąc do tysiąca, sufit i spłacona rata
fart dla mnie i dla brata, w to wierze nałogowo
jak jeden już nie daje rady, drugi ruszy głową
chociaż pozbawiony złudzeń, pesymizm jest mi obcy
tu gdzie zamulają muły, sieja ferment wywrotowcy
dawno odpuleni obcy, zwarte szyki b unikat
farmazon szybko pęka, jak szczęka i jest kwita
[zwrotka 2: tps]
tylko jedna drogę znam: łatwo, dużo, szybko
w kadzienkach do apelu, robota w plecy, kwit wsiąk
na karku trzy dychy, a ja w głowie mam te cipy
pieniądze, balety, przepuściłem te profity
baniak dobrze zryty, zszarpane nerwy przy tym
joint uspokaja, skupia detal ku zdobyczy
nie obchodzą mnie przyczyny, potrzebne rozwiązania
ruszam gdzie ostatnio się żyje, się zarabia
wszystko gra gitara dobrze myślę więcej, a jak
no to zmieniam rodzaj stawki, gramy noc zpada
inne rzeczy miałem w planach, mowie się układa
dużo jointów, jakiś wyjazd, swój rap nawijam
trochę farta na pewno, tak to swoim kosztem
myślisz, ze zawdzięczam ci? to idź tez za mnie posiedź
myślę o tym zlocie, o tym szmalu bez przypału
nie pomału, tu w tym kraju muszę mieć to mój nałóg
[zwrotka 3: ejkej]
ja i moich ziomków paru, miejscówka bez przypału
co na to poradzę, ze wrócę nazajutrz
to w tym kraju i za miedza lecę se pomału
tu często nie ma przerwy, weź już kołuj brachu
bez strachu, dzieciaku gęsta chmura, patrze na przód
obcinam co potrzeba i mijam pazerniaków
nie chce walić już w kitarę, mam dość tych browarów
spoconych dziwek, przepełnionych deptaków
dla dobrych chłopaków ”tylko i wyłącznie”
w ten piątek dostał w pizdę, w zeszły miał oddać pieniądze
głową myśli ciągle, trzeba inwestować mądrze
lubie se przeliczyć, jak jest grubo to jest dobrze
[zwrotka 4: kotzi]
niestety pale szlugi i bez muzyki długo żyć nie mogę
od jakiegoś czasu już nie kaszle, walczę z alkoholem
a okazje się mnożą, na talerzu już węgorze
dadzą jutro moralniaki mówię tobie ku przestrodze
muszę myśleć, bo zamiast tych okazji niech się mnoży szmalec
a na czarna niech zostanie boży palec
chyba dobrze mi życzysz jeśli jesteś moim fanem?
a jak jesteś w porządku ja też jestem twoim raczej
tak to działa, nałogi w szponach chcą nas trzymać
dla przykładu, weź zobacz takie social media
tez podglądasz kto ile wstawił fot na insta?
to się kiedyś znudzi nie tak jak mój glos na płytach
potrzebuje mieć do kogo i gdzie wracać z pracy
pusty dom i najnowsze gierki to nie dla mnie
nie ma wyjścia, codziennie trzeba o to walczyć
nałogowo myślę o tym, żeby było cacy
[zwrotka 5: bochen]
pytasz, mówisz, masz, ja ciągle zapierdalam
chce pieniędzy duży pliczek, ale z nerwów szluga spalam
niby ja wróg publiczny, bo gdzieś znowu lece grubo
ale chyba ziomek z masa, nałogowo zjadam dużo
przez balety miewam kłótnie, co poradzę ze ja lubie
ale muszę się ogarnąć, bo sie kiedyś przy tym zgubie
jesteś ze mną? to dobrze, jeszcze będą duże pliki
już nagrane parę miejsc, trzeba tylko ruszyć styki
[zwrotka 6: turas]
znowu pokój wypełnia gęsta, siwa sztora
wkurwienie co dnia ziomal, znów otwieram browar
na śródmieściu codziennie się muszę relaksować
w americanie siedzę jakbym kurwa tam pracował
weekendy ostatnio co kolejny gorszy
zaczyna się we wtorek i tak dalej do soboty
niedziela, zimna substancja do tego tatar
czas wolny zapierdala jutro na mnie czeka praca
[zwrotka 7: wola]
siemasz, tu wola – specjalista od życiówek
lubie bity grube, melo sute, procent stówe
nic nie uzależnia jak stały wpływ złotówek
na krawędzi wciąż przy bani czujesz spluwę
blau każdy by chciał raz dwa trzy szybki strzał
najlepiej to dzisiaj, leżysz im cos i tak
przecpane gimby, w bani filmy lindy
dylemat czasów innych: wege, czy może vintage?
nie ma ludzi bez nałogów, tak sobie kurwa tłumacz
pobudka na progu i już wiesz, że było too much
chyba k-masz, opcje wyboru tu masz
zgadza się suma, albo jest mordo burak
muka to nauka, tylko raz wchodzę w złą rzekę
jezusa wiek stuka, tutaj pod polskim niebem
radom, tu wracam, choć zmieniłem kierunkowy
kasa misiu, kasa, a ty ziomek bywaj zdrowy!
[tekst i adnotacje na rap g*nius polska]
كلمات أغنية عشوائية
- suzy (수지) - 안하기가 쉽지 않아요 (inevitable) كلمات الأغنية
- d.buck'$ - mhm hmm (audio) كلمات الأغنية
- nihil admirari - mangroves كلمات الأغنية
- sedici - non sembra da me كلمات الأغنية
- megz - no love كلمات الأغنية
- spxxky - beneath the wheel كلمات الأغنية
- xlovclo كلمات الأغنية
- lady london - what is it giving كلمات الأغنية
- man on the internet - xerneas/yveltal كلمات الأغنية
- karin ann - almost 20 كلمات الأغنية