kalimah.top
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

sus - pięści do walki كلمات الأغنية

Loading...

[verse 1]
zaczynał całe dnie na dnie jak zeus, zatrzymał na zaś się właśnie w strumieniu
uwierzył bo przaśne baśnie sumieniu, mu wtykali w kształcie flaszek tak wielu
tak wyszło, przestał być gruby, bo trudy z grubej rury truły muskuły brawury
i szybko się stał tym który to grudy do szklanej rury kruszył raz wtóry i wtóry
tak złapał za shura, świat błagał akurat, daj zapał na fulla, on zapalał skuna
i łapał tak ghula, a nawet ta niunia, się śmiała do chuja, się spalał w halunach
chciał zaraz pokazać, ma prawo do bragga, świat pytał: “powaga masz prawo do bragga?”
sk!ll kładła żenada, się zaparał się tak va bank, coś przegra? odpada, nie myślał się zgadzać

czasami gdy ciągnie nieznane w niepamięć idzie doznanie jak strach
gdy spadnie o tobie mniemanie zamieni to twoje zdanie w tupanie u panien
a w planie zalanie jest taniej niż banie ponad te latarnie kłaść
jak hulasz po klubach w torturach to k-masz co w ludziach wykuwa obłuda
to wkurwia się kurwa wysuwa na usta lecz duma zagłusza tak muskasz fałsz
żył skuty tym, wył szósty zmysł, miał taki zgryz:
czy gdy zostawi po sobie ten trupi pył to co powie sobie to że tylko żył?
kiedy popatrzył na dłonie miał tylko sny, znał tylko wstyd, niósł w bloki krzyk:

[hook]
podnoszę dwie nagie pięści do walki, biorę to życie w dwie pięści do walki
zrywam okowy, mam pięści do walki, znam swoją cenę przez pięści do walki
trzymam długopis w pięści do walki, zabijam tym myśli, pięści do walki
noszę przy skroni – dwie pięści do walki, by pisać modlitwy – dwie pięści do walki

[verse 2]
szczyl znał szyfr, zaszczycił szczyt, miał sznyt by żyć yolo
się gubił, bo ludzi tak tuzin mu mówił co lubić, kto wrócił do fruzi
lub długi wydusił czy rzucił te szlugi go kusił żeglugi przydługi slow mo
typ spełniał sny, ale gubił rytm, przy szeptach cip rdzeń serca gnił
ta jedna z diw widziała w nim ich szczęścia mit, ją stracił żył #john snow
co rano tożsamość gubił po bacie, sos dusił go w klacie, był w klatce bracie
jebać taką pracę, myślał może w czasie coś zmieni się raczej, on zmienił się raczej
tak mówili radże, gdy omijał flache, świat czekał do chuja na powrót króla
czasami nad nami zawali się strop, chwilami rzygamy słowami jak dość
lub sami błagamy nocami o moc, by zabić zdartymi mięśniami nasz los
koleś zbyt dobrze znał gaśnięć matnie: polec i zmarnieć znów na dnie aż gniew
samotnie go natknie w paśmie wyjaśnień nim zamknie te waśnie na taśmie tam też
wbrew swym nawykom, typ zaszył dni ciszą, zapłacił im myto, by wciąż żyć muzyką
pieprzył ryzyko, sypać wilkom syto czy dać żywot wnykom – i tak tylko łypią
celował gdzieś ponad zasięg odhaczeń na marzeń trasie , diabeł zaległ się w kasie
miał 2kc na prace na etacie, i zew co szedł przez tlen przez krew co lęk lęgł w masie

[hook]

كلمات أغنية عشوائية

كلمات الأغاني الشهيرة

Loading...