rdw - dom كلمات الأغنية
[zwrotka 1: rane]
unoszę wzrok, widzę niebo
wiem dokąd iść i nie muszę widzieć wszystkiego
by stawiać nowy krok z uniesioną głową
gdy wstaje świt, a gdy idzie noc, wciąż być sobą
patrzę na blok, w którym mieszkam
dziś to cztery piętra z parterem, kilkadziesiąt mieszkań
w nich te kilka osób, które znam od dziecka
i w kilku innych miejsca ich cała reszta
to mój dom, te kilka szarych ścian, co otacza
ławkę, gdzie paliliśmy pierwszy raz ze szczeniaka
pierwszy joint i pierwszy zgon na boisku
na którym zostawiliśmy parę ton tych gwizdków
parę lat minęło, paru ludzi przyszło
parę ran jeszcze boli odkąd paru znikło
parę marzeń blisko, parę innych prysło
dom został domem mimo wszystko
[zwrotka 2: orzech inicjatywa]
to właśnie tu rodzą się moje marzenia
umarły tylko te, które nie miały znaczenia
chwile zwątpienia, nie patrzę przez ich pryzmat
czuję dystans, choć kuszą bramki na lotniskach
to mój dom, tu bije moje serce
zapraszam prawie wszystkich, wprowadzam selekcję
dobrze było, raz, będzie lepiej, wpadaj częściej
okażesz respekt, też pokochasz to miejsce
mógłbym godzinami ci nawijać o ustawkach
ciemnych zakamarkach, plenerach na blunta
o hardcore’owych akcjach, ludziach, melanżach
witaj w moim domu, poznaj dwa oblicza miasta
tu chcę żyć i na starość umierać
tylko tu nowy świt mógł powstać od zera
tylko tu inicjatywa, nie opuszcza mnie wena
gdybym miał rodzić się znów, tylko tu i teraz
[zwrotka 3: patryk o.]
siedzę w furze pod klatką, czekam na zioma
kiedyś zrzuta na wachę, bo trzeba ją zatankować
świeży jak małolat, wtedy rap u nas raczkował
myślę o tym czasem, że to właśnie moja droga
choć sporo przespałem, zwyczajnie mając dość
ale skoro wciąż tu jestem, to po to, by zdzierać głos
wracam do tych stron, czuję, jaki miały wpływ na nas
by zrobić coś, w sumie tak jest do dziś nadal
z roku na rok więcej dzieci u znajomych
własny kąt gdzieś w garażu, fura stoi
widzimy się jak tylko czas pozwoli
u nich, czy u nas, już rzadziej w klubach, nowego znaczenia nabrał kompromis
ze starego osiedla zostały tylko te bloki
od małego szczyla, który stamtąd się wywodzi
po dzisiaj, bo niełatwo stanąć na równe nogi
mój dom – zapraszam w jego progi
[zwrotka 4: rdw]
świat się trochę zmienił, dom pozostał domem
czas na trochę zmienił, ziom pozostał ziomem
a jeśli nie, to nigdy nim nie był
teraz i wtedy, jebane hieny
aktorska gra i niepotrzebne sceny
przyjdzie nieraz stąd odpłynąć jak promy steny
ja wracam, bo wciąż głodny sceny
bo kocham miejsce, to i moje mordy wstrętne
problemy wszędzie, bo ten kraj jest chory
ale nie zostawia szmatki, gdy nie może chodzić
ojczyzna – to ona nauczy, wychowa
więc do góry głowa jak jesteś polak
historia burzliwa, bo nie każdy ją kochał
jeden zdradził, drugi opluł, zniszczyć próbował
nasz kraj przetrwał, bo był w sercach i głowach
w marzeniach, które człowiek pielęgnował
[zwrotka 5: defsu]
wszędzie dobrze, w domu lepiej, ziomek, nie da się ukryć
ale przyszło wyjechać i pozostawić miejscówki
przyszło wyjechać i zarobić na długi
wcale nie przyszło lekko mi zostawić swych ludzi
samotność nie służy, wóda nie służy, to proste
chociaż ciężko się nudzić, to myślę o polsce
u boku mam polkę, myślę z nią o potomstwie
któremu jakby nie było tradycje wpoimy polskie
zbieramy forsę na powrót
liczę, że szybko wrócimy do kraju ojców
tęsknię za morzem i za bulwarem w słońcu
tęsknię za molem i za każdym z ziomków
mało piszę, w porządku, mógłbym odzywać się częściej
nie że mam wyjebane, chciałbym czasem mieć więcej
każdy coś robi, pracuje na szczęście
mimo, że wyjechałem, wiem, gdzie jest moje miejsce
[zwrotka 6: pióro]
moje miejsce na ziemi, mój mały świat
po tylu latach w końcu ma odpowiedni kształt
i wiem, że nic bym nie zmienił, o to cały ja
żadna siła nie usunie tych korzeni
mieszkałem tu i tam, ale tu jest najlepiej
chociaż za dobrym życiem stoi pasmo wyrzeczeń
mam o kogo dbać, biorę wszystko na siebie
i żyję, czas jedynym ograniczeniem
multum zaległych spraw, jebany stres
ważne miejsca, w których od dawna nie było mnie
kiedyś tam wrócę, ale teraz muszę biec
moja presja kroczy za mną kolejny dzień
nie ulegam jej, wręcz przeciwnie, ziomuś
ciężko pracuję, bo mam ku temu powód
rodzina jest dla mnie oazą spokoju
robię, co mam zrobić i wracam do domu
[tekst i adnotacje na rap g*nius polska]
كلمات أغنية عشوائية
- guster - ramona (live) كلمات الأغنية
- skech185 & analog(ue) tape dispenser - the new age middle finger كلمات الأغنية
- patrícia coelho - hoje eu quero sair só كلمات الأغنية
- moura & meg-x - silhuetas dissociadas كلمات الأغنية
- tony mon - sauxery كلمات الأغنية
- mc lan - mais um desabafo كلمات الأغنية
- sage (fr) - so real كلمات الأغنية
- joost - marco borsato freestyle كلمات الأغنية
- maurane - lou et louis كلمات الأغنية
- furious pablo - buki biki كلمات الأغنية