kalimah.top
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

qbik - 4 pory roku كلمات الأغنية

Loading...

[hook]
4 pory roku x2

[zwrotka 1:]
kolejna wiosna, wszystko kwitnie
kolejna wiosna, wszystko w piździe
niektórzy ludzie topią marzannę
ja najebany topię się w wannie
dni będą długie, super jak miło
przestawię żołądek z wódki na piwo
lany poniedziałek jedyny jaki lubię
nie wiadro z wodą, a wiadro i wódę
więcej nie pije – prima aprilis
pójdę na siłkę – prima aprilis
nie zjem kebaba – prima aprilis
zarobię 100 koła i tu się zdziwisz
biorę koszyczek #wielkanoc
bo w tym koszyczku #wielka moc
jaja, wędliny, piwo i setki
bo przed majówką trzeba poświecić
w maju matury ,ja ciebie proszę
chlałem i zdałem 40%
jaka majówka? nic nie pamiętam
spałem, leżałem w dziwnych miejscach
przeleciało tak do czerwca
nadeszły wakacje, ożyły osiedla
gimby się krzywią pijąc drina
ja w ich wieku zerowałem wina

[hook]
i znowu się zaczyna, czuję ten letni klimat
zimny browarek w ręku, w powietrzu zapach grilla
długie letnie wieczory, wpierdalam się do wody
kiedy słoneczko grzeje, lecimy sobie w plener
raz do roku tylko takie akcje
bawię się na grubo, bo to są wakacje
melanż na działce, dupy, alko, tańce
qbik to qbik się nie pierdoli z hajsem
piwko jeziorko, piwko jeziorko
zgony libacje, zgony libacje
4 nad ranem, 4 nad ranem
ja jeszcze walczę

[refren x2]
wiosna, lato, jesień, zima
najebany wciąż jak świnia
4 różne pory roku, piję za dnia i o zmroku
gonię hajs i gonię sny, to mój pojebany styl
moje życie odjeb się, żyję sobie tak jak chce

[zwrotka 2:]
końcówka lata lecimy na trip
o boże nad morzem wydaje swój kwit
kupuję kebaba, a miałem być fit
pijemy balasia, na plaży jest chill
nadchodzi wrzesień, jebana jesień
sm-tna pogoda i pusta kieszeń
spadają liście, deszcz ciągle pada
pije sam w domu cóż tak się zdarza
dni takie szare, tęsknie za latem
ze sm-tku płacę, gdy widzę wypłatę
dzieci w halloween zbierają cukierki
menele na kacu zbierają butelki
odpalam znicze ze sm-tną porą
wypijmy za tych co już nie mogą
wciąż monotonia te same dni
co weekend tak samo promili we krwi
za oknem śnieg, siedzimy w klubie
robię co lubię więc walę wódę
niedługo święta, zacieram recę
gruba wigilia 2 kilo więcej
rodzinny melanż, słychać kolędy
mikołaj trzeźwy przyniósł prezenty
perfum, skarpetki to chyba proste
skoro są święta no to mam bombkę

[hook]
znowu jebana zima dni ciemne no i krótkie
na dworze piździ grubo w barku lejemy wódkę
zimno jak na syberii polej bo jestem trzeźwy
śnieg ciągle napierdala ziomek lepi bałwana
będzie pięknie bo lecę na pasterkę
kupuje 0.7 no i wiem że będzie gęś też
święta za nami zaraz sylwester
znowu nowy rok ciekawe jak to będzie
potem luty, niby walentynki
a ja klasycznie sobie walę drinki
ten rok za mną i ważne co teraz
ale jedno się nie zmienia!

[refren x2]
wiosna, lato, jesień, zima
najebany wciąż jak świnia
4 różne pory roku piję za dnia i o zmroku
gonię hajs i gonię sny, to mój pojebany styl
moje życie odjeb się, żyję sobie tak jak chce

[tekst i adnotacje na rap g*nius polska]

كلمات أغنية عشوائية

كلمات الأغاني الشهيرة

Loading...