kalimah.top
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

planbe - plan b كلمات الأغنية

Loading...

[zwrotka 1]
żyjemy w czasach kiedy plan a nie wypala nigdy
żyjesz według zasad to powoli się wypalasz inny
był twój plan działania teraz wpadasz znów z deszczu pod rynnę
pytasz siebie sama gdzie jest wyjście ewakuacyjne
kolejny poranek cię wita i pijesz kawę przybita że ten zegarek wciąż tyka
przy okazji jesz śniadanie i czytasz świeże wydanie swojego ulubionego tygodnika
potem chwilę patrzysz tępo w ścianę i znikasz, na pożegnanie rzucasz tanie “cześć” mamie i drzwi zamykasz
szybko odpalasz faje bo tylko to ci zostaje gdy rzeczywistość to bajer, zawiodłaś się na swoim planie
ciągłe ludzi mijanie, te same twarze i
myślisz o tym chamie który pewnie w barze dziś
obraca kolejne panie i wali banie gdy
próbujesz zagoić ranę poprzez płakanie – wstyd

[refren x2]
czyjś plan b może stać się twoim planem a
nagle odchodzisz w cień i wygasa twoja planeta
przestajesz gonić cel i dotyka cię kres by
znowu podnieść się, przywitać kolejny dzień

[zwrotka 2]
wstajesz z wyra chociaż kusi cię sen
zbudziła cię audycja z radia “bla bla fm”
wczoraj była syta najba, dzisiaj już nie
zapełniłeś sobie czas, teraz powrócił stres
zakładasz swoje naje, pierdolisz śniadanie
nie mówisz siemano mamie, siedzi sama przy kawie
i cicho płacze, syn wraca nad ranem, budzi się z kacem
przynosi rozczarowanie na powitanie (zawsze)
cały czas cię wkurwia gdy mówi o studiach
ty się szlajasz po studiach, żyjesz rapem (raczej)
chciałbyś w nim coś ugrać, lecz w takich warunkach pozostaje się starać o pracę (o pracę)
niepoprawni marzyciele kończą w przytułkach, ty masz oparcie w kumplach, dajesz radę
a jedynym lekiem okazuje się wódka, jest tragiczna w skutkach, to twój plan b

[refren x2]

[zwrotka 3]
ja wstaję, witam nowy dzień z uśmiechem na ustach
może przesadnie dobra mina kryję brzemię i mój świat
powtarzam mamie, że mam wenę i osiągnę coś tutaj
czy oszukuje sam siebie, nie wiem i już mnie to wkurwia
piję kawę jak ty, kontakty w telefonie tasuję jak karty bo stal i wypada ziomek
tak jak z filiżanki krople, roztelepane dłonie
biorę swoje kartki, wychodzę
przechodzę przez park i mijam zapłakaną dziewczynę
pewnie ją zostawił jakiś facet, chamski na tyle
że teraz w dymie bezsilnie kryje resztki bólu
i wspomina te chwile co obróciły się w gruz już
po chwili wpada na mnie chłopak, wypada mu torba pełna kartek
a flaszkę trzyma w poranionych dłoniach
boję się, że ta osoba trochę do mnie podobna
to odbicie mojej przeszłości lecz się nigdy nie poddam

[refren x2]

كلمات أغنية عشوائية

كلمات الأغاني الشهيرة

Loading...