
pean - mid lyrics
[zwrotka 1]
wypluwam słowa jak skalpel, lecz się nie za_zatnę
oraz z kaszlem wjeżdżam w track ten i mam krew na masce
chcesz zasłaniać mi kierunek, no to błagam zjeżdżaj dokądś
lub pal gumę, czytaj: dostań zapalenia opon
mówisz, masz jaja, weź się nimi zadław; prodigy
nie trzeba ich wcale, by podziemiem władać; ozyrys
przebijam się stopniowo tak jak pęd bambusa
bez scenariusza, pewna tylko jest katusza
toniesz w tekstach tak głębokich, że aż bezdennych
trochę jak waterboarding, bo słuchając mnie strasznie cierpisz
jak mam nie męczyć, kiedy utrudniam łapanie treści
choć potrafię dać normalne wersy tak jak te cztery
ważę słowa, by wypluwać wersy ciężkie jak ołów
do atanora, gdzie fragmenty przemieniam w aurum
gdy piszę zobojętniam na bieżąco ten papier
linie a nie magnezja z perfluoroheptanem
nie dla mnie pisanie książek, więc mogłem pozyskać flow
i jest to z prawdą zgodne, a poprze kontrapozycja to
się zgrywam, bo nie trafia do mnie ta aksjomatyka
która stoi w sprzeczności z drugim aksjo_ laika
przeczę sobie, znów przynoszę zwarte linie bez pokrycia
przez tę braggę się porzygam, ale szkoda nie skorzystać
młody φ, ostateczne opróżnienie notatnika
chory syf, taki że punkt wyjścia to granica
żadnych zdjęć na szczytach, bo nie stać na sprzęty gopro
za nic się nie zatrzymam _ zawieram rozbieżny podciąg
beka z tych, co rzekomo zjadają rapgrę na trackach
ta, czcze gadania lepiej patrzcie na mnie jak się zjada
jestem ciekaw jak wygląda mój bezoar w bebechach
wstyd, kreda, strach, celuloza oraz cała scena
i mógłbym zjeść kogoś jeszcze, choć omijam mięso
lecz wiadomo, nie przystoi nawijać z pełną gębą
[przejście]
masz dosyć, mam dać pauzę? gdzież tam, nie przestanę
lać wody aż opadnie szczęka; eben byers
wróć raz jeszcze, wbijam prężnie z buta w pętlę
a konkretnie w snare, więc, wpadłem w sidła tudzież werbel
że ja niemrawo płynę? masz niedostatek węzłów?
chodzi o mile na godzinę oraz interpolację wersu
każdy mój słaby numer góruje nad każdym twoim
i to logiczne _ mamy warunek pusto spełniony
[zwrotka 2]
po wersach takich jak te, niechaj mi mówią lil gonix
powodzenia w dochodzeniu co tam wpada mi do głowy
rzucam bomby _ logiczne, jestem w tym jak wirus
i przejmuję ten system, mając zaledwie kilka bitów
te linie to wektory, choć się wymykają normom
płynę z nimi pod prąd, niosę zwroty niczym golfstrom
od dwóch dekad nonstop jak gilewicz zmieniam barwy
nie przezywać mnie topką, ja to element maksymalny
poczułem się wyróżniony, bo rzekomo mam potencjał
praca niezależna od drogi, a jednak ta jest kręta
jestem niczym katoda, chociaż zwykle mniej aktywny
konsekwentnie się zwiększam, bo mój potencjał jest wyższy
lecz powiększam swój stopień, bez kitu dla mas; faraday
te zdania tak przekminione, że masz tu problem z trawieniem
nie wrzucaj z kotami do worka, to poena cullei
wersów niejednoznaczny rozkład, a nie jak w ufd
jak wyznacznik, się rozwijam względem wierszy; laplace
na nich operuję by otrzymać zera jak gauss
bliżej mi do omegi _ na bank ze mnie żaden alfa
więc do zatrzymania mnie nie wystarczy raptem kartka
ten rap to niema bajka, aż na nią brak mi słów
poza tymi co do teraz zastosował każdy już
bo nie mamy unikalnych linii oprócz papilarnych
zwłaszcza każdą z głupich partii by i napisały małpy
wiem że wyjdą nici mi z tej sztuki; jolyne cujoh
kiedyś i tak odejdę bo jestem zbyt mocny; fugo
na razzie zzasuwam tak, że zzerwałbym się śmierci
na usta zzamek jej zzakładając; arrivederci
przejście z bazy do bazy, to mój mały homerun
z wartościami w każdym skoku, mów mi camille jordan
marnie idą kalkulacje, ale noszę atu nazwę
przeto wszystko, co nastąpi po tym wyjdzie naturalne
Random Lyrics
- patrick vessey - a flag salute lyrics
- oriana sabatini - bad lyrics
- l’allemand - marbella lyrics
- costa titch - thembi lyrics
- j. scott may - the introduction lyrics
- mike’s dead - alone lyrics
- everything is recorded - 10:02 am / burnt toast lyrics
- deau - demasiado eu lyrics
- dgeogo - amethyste lyrics
- yuzmv - c'est l'hiver lyrics