
fabuła - na rewirach '09 كلمات أغنية
[intro: cira]
koleżka wyszedł na rewir, drugi dyszke na sztuki dzieli
trzeci mnie odwiedził rzucił pomysł na remix, przewiń
[zwrotka 1: bezczel]
na rewirach, moi ludzie i ja, przyjaźń sprzyja
mija czas, betonowy las, w nas siła
zwijam batata za każdego brata w tarapatach
za beztroskie lata, za każdego wariata
a tak w ogóle, aprobata za kulturę rap gra
pakt jak swatka swata, patrz jak pancze splatam
gadka wspak na faktach, traktat rap na ławkach
dawka wersów nagła, zasób słów na kartkach
szary lunapark, z prawem zatarg
kontratak, tu brat za brata od małolata po latach
asfaltowa mata, mapa na niej bloki
mój długi i wysoki, każdy blok ma swoje uroki
wdech głęboki, wydech, węch niebieskich dziwek
trzech radioli syren, jęk, pech, idę
długa droga do przebycia, zycie nie zachwyca
o tym zwroty na dzielnicach, na dzielnice wbita i ta znajoma okolica (cisne!)
trzecia przecznica, jedna druga kamienica
na ulicach policja (pierdolona!) nagona ustawiona, witamy na rejonach
piona dla każdego zioma co gibona winie w szponach
pozaszywani w domach o wieczorowych porach
życie w betonowych borach z tajuchami na ogonach (k-masz?) hardcore tu masz
pod klatką u nas duma rozpierdala
poszwixxx tłumacz
nara
[zwrotka 2: poszwixxx]
to ogród podrób, polbruk przeżartych wątrób
podmuch podpuch, od nóg do głów
odwrót 180 stopni kropli smród hasanka
tak p-ssat na sygnałach w oparach sra na kraka
cała klatera na papierach napiera teraz
zapal, nie ma bata, zjebka kieszeń cała w tabletkach, bletkach, setkach
łebka zawinęli z pod bloku, piszą protokół
a my na dyszce, po pół, strzącham popiół
pokój, stój, luz, już tuż tuż
rusz na rejony, dalej ziomy, nalej, odpalaj batony
obczajaj balkony, okna z każdej strony
cztery korony, z rana rap w membranach
rap mam w planach, strach w kolanach
rap to nie rzeczywistość wyimaginowana, wyemanuowana
obrana ta sama droga, elita, w razie potrzeb mam awaryjny plan i duplikat
więc skręć ej bacika
psy! przypał, posypa rozsypał w rozsypce ekipa
i ta radiola pomyka, przed oczyma znika (luz!)
nie pytaj co miałem w kielni, dropsy i zipa la coste’y i mitsubicha gramika
strachu mimika do licha, w narodzie drzemie pycha
nie wnikam, samokrytyka
sucha grdyka, 48 na piździe
choć wielu psów szczeka,a mało który gryzie
[zwrotka 3: cira]
koleżka wyszedł na rewir, drugi dyszke na sztuki dzieli
trzeci tu nie usiedzi znowu leci na trening, czwarty na parter fartem się doczłapał
3/4 o mur oparte cicha jak szakal, piąty typ to tyry, to rutyny dotyk
śpiący labirynt i pan rekiryk dla młodych
pień uchwalna, tym co nieść chcą sztandar
z napisem co ma krzyczeć j-pa na full wandal
sześć, siedem, osiem, dziewięć, dycha
co u nas słychać? rap po rejonie płonie jak sucha marycha, ha!
paru bracholi yo, pierdoli banał c do p, edek, bez, poszwa i banan
nadal nie na rivierach a na rewirach fama familia, fabuła front finito cira
كلمات أغنية عشوائية
- adhitia sofyan - starting this feeling كلمات أغنية
- rabia sorda - a world on fire كلمات أغنية
- joshh g - perfect كلمات أغنية
- nadjee - pas là-bas كلمات أغنية
- isak shorty - begynn å bli كلمات أغنية
- destiny roberts - level 3 (flow) كلمات أغنية
- ares (band) - black lotus كلمات أغنية
- daniela escalante - some of it too كلمات أغنية
- edguy - until we rise again كلمات أغنية
- prong - end of sanity كلمات أغنية