a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

dystrykt werbalnych nokautów - reprezentant mówi كلمات أغنية

[intro: bilas]
yo, tutaj zespól dwn: mokry, bilas
reprezentujemy dobre brzmienie
rozsyłamy to na całą ulice, wiesz co się kręci

[refren]
eyo! reprezentant mówi
życie to serial co się niesie odcinkami ulic
i nie ma zmiłuj się, zapewniam
ty wiesz że nie mogę przestać
eyo! reprezentant mówi
życie to serial co się niesie odcinkami ulic
i nie ma zmiłuj się, zapewniam
ty wiesz że nie mogę przestać

[zwrotka 1: bilas, mokry]
jestem z miasta co zabierze ci ostatnie drobne
w komplеcie plaskacz, więc nie lataj z tym co karygodne
hеj bilas, gdzie twój ziomek?
jeden wali goudę, drugi wali goudę, z trzecim gram koncert
czwartemu zajebali portfel
a ja wchodzę jak: whoop! whoop!
tak właśnie brzmi dystrykt, man
bilas to dziwny jest, mówię to instynktownie
shoutout dla tych, którzy mają najszersze spodnie
[hook]
yo, yo
teraz to robię
odkładam to na potem, a tyle mam na głowie
(dwn! dwn!)
teraz to robię
odkładam to na potem, a tyle mam na głowie

[zwrotka 2: bilas, mokry]
nie! i to jest tak że robię rap
i robię rap nawet w pierdolony ramadan
i teraz niech każdy, ich mama zna
mokry łap za majk! łapię tak jak blant
łapię tych łaków za kark
miałem nie pić a wchodzę na bar
tak to na mnie działa że nie mogę już się opanować
mogę opanować sztukę nawijania
zapracowana bania a mam wyjebane jaja
sprawdzaj drania, robię miejsce już dla ptacha
[zwrotka 3: ptachu, bilas]
popatrz na nas, wiesz kto ma dziś swag
ja jaram czyste więc nie płynę styksem
tego stylu kanister nalany pod sam korek
nigdy nie będziesz tu pierwszy bo przy nas jesteś jak wtorek, o!
ja płonę ziom, przykuty przy mikrofonie wciąż
w walki ferworze, więc tworzę coś co tworzy ciąg zdarzeń
poza granice wyobrażeń
nigdy nie będziesz tu drugi bo przy nas jesteś jak marzec
ciągła walka, ławka kontra chęci
wątła talia, każda do nas chce wbić
jesteśmy na milenia, tak jak chłopcy z backstreet
wasz skład na mój sos chce zabrać przepis

[hook]
yo, yo
teraz to robię
odkładam to na potem, a tyle mam na głowie
(dwn! dwn!)
teraz to robię
odkładam to na potem, a tyle mam na głowie

[zwrotka 4: mokry, ptachu]
sprzedaję wersy, kolejki tworzą kontrahenci
chciałem coś kreślić, ale mokry kontra chęci
nie lubię pędzić na przód, wolę mieć chill
ale lubię pędzić muzę, tak jak pierdolony jim bim
wpadam dziś w wir, mam jeszcze kilka chwil
mil przepłynąłem tyle, w rymie, że nie mogę bez nich żyć
nie mam dowodu, żeby w weekend z bratem browar pić
lecz mam kilka powodów, by najlepszym z rodowodu być
proszę o ciszę, teraz reprezentant mówi
mnie nie będzie brać kulig, bo za duży dla tej puli
ten twój tłumik, za mały dla mej kuli
na razie chodzę jak tyson, bo na końcu będą fury
[zwrotka 5: bilas. mokry, ptachu]
zapisuję kartki, maluję mury
za stadem ludzi, z makulatury, nie podążam
szukam złotego środka, pomiędzy ciągle pracować i palić jointa
muszę go znaleźć i opatentować
ej, on ma ten towar!
ej, w sensie wers, weź mnie nie łap za słowa
nie da się dopasować, innowierca społeczeństwa
to nie moja rola żeby zmieniać ten świat
tyle zmian otoczenia, ta sama energia
tonę w wersach, chłonę słowa _ dla mnie pestka
o bezpieczeństwo dba ziomal, nie hestia
jakie stilo? jakie stilo ty masz?
jak ty swoich numerów nie możesz przewinąć na żywo
kurwa tak jak teraz reklam
dalej pewnym krokiem sobie chodzę po osiedlach
mówią na mnie quattro, bo cztery koła mam w kiermanie
miasto widzi gwiazdę, kiedy wychodzę z pendrive’m na nie
jaki młody gracz? ty dla sceny jesteś antentem
telewizor masz 20 cali jakbym podjechał cadillac’iem pod blok
ona gada przez telefon jak don poldon

- dystrykt werbalnych nokautow

كلمات أغنية عشوائية

كلمات الأغنية الشائعة حالياً